Nasza Jeruzalem, Emanacja Giganta Albiona będzie pierwszym pełnym polskim przekładem ostatniej księgi profetycznej Blake’a. Projekt ten ma charakter artystyczny, ale też naukowo-badawczy, ponieważ (jak dowodzą chociażby oczywiste błędy w przekładzie poematu The Four Zoas/Czterej Zoa autorstwa Macieja Słomczyńskiego) tłumacz ksiąg profetycznych musi być zarówno poetą jak i dogłębnym znawcą Blake’a.
Współautor tłumaczenia i inicjator tego przedsięwzięcia, Rafał Stankiewicz, jest właścicielem złożonej z setek woluminów kolekcji książek krytycznych poświęconych twórczości poetyckiej i plastycznej Blake’a; w jego zbiorach znajdują się pozycje, jakich, według mojej wiedzy, nie posiadają żadne biblioteki w Polsce. Ja zaś zajmuję się Blakiem od niemal ćwierć wieku: napisałam o nim pracę doktorską, jemu poświęciłam moją pierwszą monografię, i odniesieniami do jego utworów, w tym do Jeruzalem, nasyciłam obie książki opublikowane przez wydawnictwo Routledge.
Przekład Jerusalem był tematem moich kilku pomniejszych projektów zrealizowanych w języku angielskim, w szczególności eseju “Translating Blake’s Jerusalem into Polish”, napisanym z myślą o środowisku Blake’ologów i opublikowanym w Blake/ An Illustrated Quarterly, oraz w referacie adresowanym do badaczy zajmujących się tematyką mitu, “Mending the Broken ‘Golden String’ . . . ,” wygłoszonym na konferencji w Essex i opublikowanym w zmodyfikowanym kształcie (“Unweaving the National Strand of the ‘Golden String’ of Jerusalem . . .”) w tomie Translating Myth wydanym przez Legendę/Routledge.
Pisałam też o tym projekcie w języku polskim, w eseju „Koniec złotej nici”: O Jeruzalem Williama Blake’a,” opublikowanym przez sopocki TOPOS (4 (119) 2011). W tym samym numerze TOPOSU ukazał się zwiastun przekładu (wczesne wersje Plansz 1-9); nasza polska Jeruzalem była już również cytowana przez innych tłumaczy - ostatnio przez Jędrzeja Polaka, w jego przekładzie książki Stephen Florida/Nazywam się Stephen Florida Gabe Habasha.
z eseju „‘Koniec złotej nici’: O Jeruzalem Williama Blake’a”:
„Jeruzalem to największe dzieło Williama Blake’a i najpóźniejsza, najbardziej dojrzała z jego wielkich ksiąg profetycznych. Swój temat Jeruzalem zapowiada już na początku, tuż pod skierowaną ‘Do Publiczności’ przedmową: jest opowieścią o upadku i śnie Albiona - ‘O Śnie Ulro! oraz o przejściu poprzez / Wieczną Śmierć!’ i o dotarciu do prawdy, ‘o wybudzeniu się do Wiecznego Życia!’. . . ”
„ . . . Jeruzalem Blake’a to prawdopodobnie jeden z najtrudniejszych utworów, jakie kiedykolwiek napisano. Nie jest to jednak trudność związana z erudycyjnością tekstu - nie chodzi o bogactwo odniesień, z jakimi mamy do czynienia w Raju Utraconym Johna Miltona, czy chociażby u modernisty T.S. Eliota. Blake w stopniu o wiele większym niż Milton czy Eliot tłumaczy się sam przez siebie; A Blake Dictionary [Słownik Blake’a, autorstwa S. Fostera Damona] jest przede wszystkim zbiorem cytatów z samego Blake’a, a klucz do Jeruzalem jest w samej Jeruzalem. . . .”
„ . . . W Przedmowie do ostatniego rozdziału poematu, ‘Do Chrześcijan,’ Blake pisze:
Daję Ci koniec złotej nici,
Zwiń ją tylko w kłębek
A zaprowadzi Cię do Niebios bramy,
Wbudowanej w mur Jeruzalem.
Nić jest długa, a droga, którą prowadzi, kręta. Być może pokora wobec czytelnika - a może jednak brak wiary w ‘Czytelnika, miłośnika ksiąg, miłośnika nieba’ - podpowiadała polskim tłumaczom, że z uwagi na supły na nici i przeszkody na drodze lepiej jest przedstawiać jedynie fragmenty. Pokora - a może jednak brak wiary - kazały rwać tę złotą nić na strzępy, tyle, że nić tak poszarpana nikogo nigdzie nie doprowadzi. Dlatego zdecydowaliśmy się pracować nad przekładem całości poematu. Tekst wszystkich Plansz jest już od dawna przetłumaczony na język polski, tyle, że każde słowo i każda litera musi być jeszcze - jak u samego Blake’a - ‘przebadana i w jak najwłaściwszym miejscu umieszczona’ . . .”
Jeruzalem, Emanacja Giganta Albiona, z Planszy 3:
„. . . Duch Jezusa to nieustanne wybaczanie Grzechu; ten kto oczekuje, że będzie prawy, zanim wkroczy do królestwa Zbawiciela, Boskiego Ciała, nigdy tam nie wejdzie. Jestem być może największym grzesznikiem spośród ludzi! Nie pretenduję do świętości! lecz chcę miłości, widzenia, codziennej rozmowy, jak człowiek z człowiekiem, aby mieć swoją własną cząstkę w Przyjacielu Grzeszników. Dlatego też [Drogi] Czytelniku [wybacz] czego nie pochwalasz i [miłuj] mnie za ten energiczny wysiłek mojego talentu.
Czytelniku! [miłośniku] ksiąg! [miłośniku] nieba
I Boga, którego do pisania wszelkich ksiąg potrzeba.
Który w tajemnego Synaju ponurej pieczarze
Człowiekowi cudny dar pisma ofiarował w darze!
Teraz znowu przemawia piorunem i gromami!
Myśli swojej grzmotem, dzikich żądz ogniami!
Nawet w Piekła otchłaniach głos jego wciąż słyszę
W przepastnych grotach mych Uszu, więc piszę
I pisma me drukuję, czas moich liter nie roztrwoni,
Niebo, Ziemia i Piekło żyć będą w harmonii
Podług Miary, jaką spisano ten Poemat.
My, którzy na Ziemi żyjemy, sami z siebie niczego nie możemy uczynić, albowiem tutaj każda rzecz jest prowadzona przez Duchy, w nie mniejszym stopniu niż dzieje się to z Trawieniem czy Snem. [Zważywszy na ostatnie słowa Jezusa, Εδοθη μοι πασα ϵξουαια ϵν ουρανω και ϵπι γης].
Kiedy te Wiersze były mi po raz pierwszy dyktowane, uważałem Monotonną Kadencję, jakiej używali Milton, Szekspir i wszyscy pisarze angielskiego Wiersza Białego, wywiedzioną z nowożytnej niewoli Rymu, za konieczną i niezbędną część Poezji. Wkrótce jednak odkryłem, że w ustach prawdziwego Oratora owa monotonia byłaby nie tylko niezgrabna, lecz tak samo niewoląca jak rym. Dlatego też w każdym wersie wprowadziłem rozmaitość zarówno w kadencji jak i w ilości sylab. Każde słowo i każda litera są przebadane i we właściwym miejscu umieszczone; takty złowrogie przeznaczone są dla części złowrogich, łagodne i delikatne dla części łagodnych i delikatnych, prozaiczne zaś dla części poślednich, a wszystkie są dla siebie jednakowo niezbędne. Spętana Poezja Pęta Rodzaj Ludzki! Narody Giną lub Rozkwitają zależnie od tego, czy Ich Poezja, Malarstwo i Muzyka Upada czy też Rozkwita! . . .”
Jeruzalem, Emanacja Giganta Albiona, z Planszy 4:
„ . . . O Śnie Ulro! oraz o przejściu poprzez
Wieczną Śmierć! o wybudzeniu się do Wiecznego Życia!
Temat ów woła mnie we śnie noc po nocy i co rano
Budzi mnie o świcie; wówczas nade mną widzę Zbawiciela,
Promienie miłości rozsiewa i słowa mi dyktuje tej pieśni łagodnej:
Zbudź się! zbudź, O, śpiący tego lądu w cieniach, wstań! rośnij!
Ja jestem w tobie, a ty we mnie, wzajemni my w boskiej miłości;
Włókna miłości od człowieka do człowieka wskroś miłej ziemi Albiona.
W całej ciemnej Atlantyckiej dolinie od podnóża wzgórz Surrey
Czarna się woda zbiera. O, wróć, wróć Albionie!
Wołają cię twoi bracia, twoi ojcowie i synowie,
A niańki twe i matki, twe siostry i córki płaczą,
Bo chora jest twoja dusza, a Boska Wizja jest zaciemniona.
Emanację, co zwykła igrać przed twym obliczem
I wraz z córkami promienie słać na Boską pierś [Gdzie!!!],
Gdzie ukryłeś Emanację swą śliczną, Jeruzalem,
Z dala od wizji i owocu tego, który jest Święty?
Nie jestem Bogiem w oddali, ale bratem, przyjacielem.
W piersi twojej mieszkam, ty zaś masz we mnie swe mieszkanie.
Zaiste! Jednią jesteśmy, Zło przebaczając, Zemsty nie szukamy!
O, śpiący w Beulah, kraju cieni, moimi członkami wszyscy wy jesteście! . . .”